DIY: Internet kontra rzeczywistość

Fot. archiwum prywatne

„10 pomysłów na jesienne dekoracje w słoikach”, „5 prostych sposobów na domowy lift misek do zupy”, „zrób to sam: piękne ramki na zdjęcia z patyczków po lodach”. Oglądam, lajkuję, za każdym razem myślę, że zrobię, podbiję świat i opublikuję fotę mojego dzieła na insta. DIY w wersji #nofilter of kors. Finalnie się poddaję.

Nigdy nie miałam talentu plastycznego ani cierpliwości. Czyli dwóch niezbędnych, by wykonać jakąś dekorację, elementów. Podejmując próby stworzenia pięknego lub praktycznego pudełka na pierdoły za każdym razem utwierdzałam się w przekonaniu, że to nie dla mnie. Finalnie internetowe tutoriale DIY zaczęły mnie irytować.

Tu wtrącę – uwielbiam wszelkiego rodzaju „zrób to razem z dzieckiem, rodzicu”. Oczywiście znów nasze dzieła nie wyglądają tak jak Pinterestowe pierwowzory, ale za to świetnie się razem bawimy.

Wracając do tematu. Irytują mnie, ale dalej je oglądam. Domowe kulki do kąpieli z żelu pod prysznic, świeczniki ze starych fotografii i moje ulubione balkonowe gadżety z palet. Nie mam na nie miejsca, ale mam wizję, że znajdą się w moim parterowym domku, który zbuduję w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Fot. archiwum prywatne

Postanowiłam zrobić stolik

Kilka lat temu trafiła w moje ręce drewniana szpula po kablu. W dość opłakanym na pierwszy rzut oka stanie. Ja jednak widziałam w niej idealny stolik kawowy na mój mini balkon. Wydawała mi się w sam raz gdy stała zarośnięta trawą. Perspektywa jednak ma znaczenie. Po przytarganiu jej do domu (to naprawdę dużo waży) okazała się niekoniecznie idealnym meblem. Wywiozłam ją na działkę do rodziców i tam sobie – mówiąc wprost – gniła dalej.

Aż wreszcie po 3 latach, pod wpływem energii z kosmosu albo działkowej nudy wyturlałam ją z szopy z zamiarem nadania jej perfekcyjnego wyglądu. I wiecie co? Internet kłamie. Wszystkie te „zrób sobie kanapę z palet” można wywalić do kosza.

Fot. archiwum prywatne

Obalając 3 podstawowe mity dotyczące zrobienia stolika DIY ze szpuli po kablu:

– nie zajmuje to kilku godzin (mi zajęło 3 dni)

– nie jest czystym zajęciem (szlifowanie, malowanie, klękanie na ziemi)

– jest wykańczające fizycznie (waży szpula a żeby ją przeszlifować potrzebna jest naprawdę duża siła)

Nie, to nie ze mną jest coś nie tak

Wychodzę z założenia, że lepiej nie robić czegoś w ogóle niż robić to byle jak. W związku z tym po wstępnym oczyszczeniu stolika i wyjęciu z niego starych gwoździ rozłożyłam go na części pierwsze. Tu po raz pierwszy potrzebna była męska ręka. Wyposażona w szlifierkę spędziłam cały dzień (z przerwami oczywiście) na czyszczeniu poszczególnych elementów. Później malowanie, schnięcie, druga warstwa, schnięcie i skręcanie. Tu po raz drugi skorzystałam z propozycji pomocy ze strony mojego taty. Dobra, poprosiłam o nią. Dwie ręce to za mało, by skręcić nóżkę tego ustroństwa. W teorii puzzle, w praktyce Domino. Aż wreszcie wisienka na torcie, czyli blat. Wierzchnia warstwę za namową taty postanowiłam wywalić. W zamian otrzymałam przycięty (nie, nie zrobiłam tego sama) blat.

Fot. archiwum prywatne

Wymaga jeszcze szlifowania i lakierowania, ale weekend był za krótki. Wrócę do tematu jak tylko zechce do niego wrócić 😉

Wnioski?

Możliwe jest osiągnięcie efektu instagrama na własnej działce. Pewnie. Jeśli kupujesz nową szpulę a Twoim zadaniem jest jej przemalowanie. Albo gdy palety masz fabrycznie nowe i musisz jedynie skorzystać z młotka i gwoździ.

Nie chodzi mi o to, że bez męskiej siły to jest nierobialne. I że kobieta nie zrobi tego sama. Wręcz przeciwnie. Zmierzam raczej do tego, że taki projekt wymaga sporo siły i czasu. I że ta prawdziwa rzeczywistość jest zupełnie inna niż rzeczywistość wirtualna.

Fot. archiwum prywatne

Macie takie pomysły? Popieram

Taki ot plan na weekend. Fanaberia. Żeby nie odpocząć. Ale warto. Nie wygląda jak z Pinteresta ale jest całkowicie mój i jestem z tego niezwykle dumna. Mam takie poczucie, że jeśli nie udaje Ci się stworzenie świeczki zapachowej albo uszycie rękawicy kuchennej – potencjalnie banalnych projektów, to się wkurzasz, bo liczysz dokładnie na to, co widzisz na zdjęciu. Ja finalnie porzuciłam całkowicie internetowe inspiracje i po prostu zrobiłam coś. Prawie sama.

Nie jest idealny, ale kawa smakuje wyśmienicie!

Fot. archiwum prywatne