
„Dziecko musi mieć matkę. – No przecież matkę ma… – Matkę i ojca. A ojciec jest tak samo ważny jak matka. Jak matka gdzieś wyjedzie, to nawet ważniejszy…” to cytat z kultowej komedii Stanisława Barei „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?”. Cytat oczywiście w pewnym sensie związany z rodzicielstwem (jak ktoś pominął tan film w swoim życiu, koniecznie musi nadrobić braki), ale najważniejszym fragmentem jest ten o ojcu.
Jeżeli jesteś ojcem ze stażem to wiesz, co oznacza rodzicielstwo. Jeżeli jednak rozpoczyna się dopiero Twoja największa przygoda w życiu, to posłuchaj, bo to do Ciebie!
Nowy członek rodziny, który nie potrafi powiedzieć o co mu chodzi, w nocy krzyczy, ciągle robi kupę, je i śpi. Żona robi do niego bardziej maślane oczy niż do Ciebie. Świat się wywraca do góry nogami!! Nie!! To tylko głupie wyobrażenia – nie dotyczy tych maślanych oczu, bo to akurat prawda!
Najpierw przechodzisz przez ciążę. Piszę „przechodzisz”, bo w sumie to jeden z tych okresów w twoim życiu, gdzie już zaczynasz budować fundamenty rodzicielstwa. Dodam do tego, że piszesz ze swoją partnerką nowy rozdział w życiu i umacniasz między Wami istniejąca więź. Ciężki okres – zwłaszcza dla Kobiet. Ty jako facet musisz w tym czasie być nie tylko wsparciem, ale i „workiem treningowym” bo takie są uroki ciąży – raz humor dobry, a raz zły. To rzecz normalna i taki nasz, facetów obowiązek. Wspieranie partnerki! Wspólne zakupy, chodzenie do lekarza na wizyty kontrolne, wysłuchiwanie żali i skarg.
Po dziewięciu miesiącach pojawia się nowy członek rodziny. Szczęście miesza się z obawami i pierwszą myślą „czy dam radę?”. Nie napiszę że jest łatwo, bo nie jest. Zdarza się, że noce są nie przespane, pojawiają się pierwsze nerwy – bo dziecko płacze i nie chce się uspokoić, bo pojawiła się pierwsza gorączka, bo tak naprawdę nie wiadomo o co mu chodzi. Ale w tym jest cały urok pierwszych dni, miesięcy i lat ojcostwa i macierzyństwa. Każdy dzień jest nowym doświadczeniem, nowym wyzwaniem i zdobywaniem kolejnych szczytów.
Pierwsze miesiące to tak naprawdę głównie mama, bo mama idzie na urlop macierzyński i siedzi z bąblem w domu, poświęcając mu całą siebie, a ten „ktoś” przychodzi, robi dziwne miny, a później znika i znowu przychodzi… Więź z mamą trwa już od dziewięciu miesięcy i nadal wzrasta, bo mama ma coś, czego nie ma tata – jedzenie na zawołanie! Później, w kolejnych tygodniach i miesiącach życia dziecka, tata staje się równym mamie, bo fajnie gada, ma inny niż mama głos i jak mówi to mu wibruje klatka piersiowa. Jak ma brodę to fajnie łaskocze i drapie – i można złapać i pociągnąć. Rodzi się więź z tatą, dziecko zakochuje się w tacie, a tata w dziecku. I wtedy zaczyna się dopiero coś, co odmienia każdego faceta, a nosi nazwę ojcostwo!
Wyraz „tata” odmieniany jest przez każdy przypadek. Stajesz się tatą na pełnym etacie. Mama w pracy, ty jesteś numer jeden. Gotujesz, bawisz się z dzieckiem, pomagasz mu rozwiązać najdziwniejsze jego problemy – a takich ma mnóstwo, tak jak i pytań. Obowiązki zawodowe i domowe nagle musisz podzielić z obowiązkiem bycia encyklopedią, barmanem, kumplem, wrogiem, tłumaczem, mechanikiem samochodowym (samochodów zabawkowych), ratownikiem, czytaczem i opowiadaczem bajek. I tak codziennie. Ojcostwo na pełnym etacie to nie tylko zaprowadzenie do przedszkola, ale również obowiązki domowe: gotowanie, kiedy żona w pracy, a dziecko w przedszkolu, sprzątanie, pranie. To nie tylko zajmowanie się dzieckiem i budowanie więzi z nim, ale również budowanie więzi z partnerką życiową, matką dziecka – pamiętaj, że relacje między Wami są bacznie obserwowane przez malucha, który widzi szczegóły, na które ty uwagi nie zwracasz.
Rodzicielstwo jest fajne. Jest wielką codzienną przygodą, walką ze swoimi słabościami, uczy pokory i cierpliwości. Jak nie umiesz gotować, to się nauczysz w trybie przyspieszonym, a znajomość kreskówek – zwłaszcza tych ulubionych dziecka – będziesz miał w małym palcu. Czeka cię wiele chwil wzruszenia, a jeszcze więcej śmiechu. Będą też chwile zdenerwowania, ale to tylko epizody. Bycie tatą jest ok!
Piotr Gumowski