Prawdziwy plażing oznacza koc, parawan i torbę wypchaną gadżetami. Spore uproszczenie, wiem. Osobiście nie jestem fanką klasycznego plażowania. Ani gadżetów. Od leżenia na piasku i nicnierobienia wolę szwędanie się po uliczkach miast i wycieczkę rowerową zakończoną piknikiem. A zamiast wyjazdu nad Bałtyk wybieram jeziora i pola namiotowe. Wtedy nie pakuję oddzielnej torby na plażę, bo wszystko mieszka w specjalnych skrzyneczkach. Ale o tych patentach innym razem 😉
Przychodzą jednak takie momenty, kiedy marzę o nicnierobieniu i wkurzaniu się na przebiegające niedaleko, krzyczące i sypiące piaskiem dzieci. Bo parawanem nie dysponuję. Dysponuję za to na tę okoliczność zakupioną pewnie z dekadę temu piękną biało-fioletową gigantyczną torbą, do której pakuję mój niezbędnik. I wybieram się na plażę. Zazwyczaj taką z prawdziwym piaskiem, kiepskim jedzeniem z budki i położoną niedaleko Warszawy.
Mój plażowy niezbędnik jest dość oczywisty, ale uznałam, że warto zebrać to wszystko do kupy, żeby stworzyć check-listę. Przed wyjściem rzucam na nią okiem i wszystko jest jasne.
- Koc i ręczniki
Kiedyś wystarczał mi jeden plażowy ręcznik. Od kiedy jestem mamą w zestawie mam dwa kolorowe ręczniki (jeden zazwyczaj zwijam w rulon, by wygodnie mi się leżało, drugi złożony w kostkę zazwyczaj leży pod pupką mojej córy, by piasek nie właził jej pod strój kąpielowy) i lekko podgumowany koc. Oprócz tego zabieram ręcznik kąpielowy do wytarcia małego człowieka po wyjściu z wody. Zazwyczaj pakuję też 2-3 pieluszki tetrowe, żeby przykryć małą, gdy zaśnie na plaży lub położyć na nich talerz z przekąskami bez konieczności wstawania, strzepywania piachu z koca itp. Przyznaję bez bicia, że ten zestaw zajmuje większą część mojej zajefajnej torby.
- Napoje
O tym, że nawadniać się trzeba wie każdy. Więcej o tym jak to działa pisał Piotrek w swoim wakacyjnym poście. Do wglądu TUTAJ. Jeśli planuję wyjazd na plażę z wyprzedzeniem staram się przygotować lemoniadę, którą zabieram w butelkach po wodzie. Jeśli wszystko dzieje się spontanicznie pakuję zawsze butlę wody dla siebie i mniejszą butlę dla córki. Awaryjnie, bo obowiązkowo mała zawsze zabiera do swojego plecaka bidon w biedronki. Czasem po drodze wstępujemy do osiedlowego sklepu kusząc się na coś słodkiego. Bardziej jednak na zasadzie atrakcji niż rzeczywistego zaspokajania pragnienia.
- Kremy z filtrem
Na ten temat pewnie każdy ma swoje zdanie. Trochę jak ze szczepieniami. Smarować – nie smarować, warto, nie warto, trzeba, nie wolno itp. Ja smaruję siebie i dziecko. Nie przeszkadza mi przyklejony do nawilżonego ciała piasek – traktuję to jako element plażowania. Zazwyczaj wybieram balsamy, bo przy okazji nawilżam ciało. Oliwki się nie wchłaniają brudząc przy tym ręczniki i koc, ale rozumiem, że warto je poświęcić za cenę ciała rodem z hollywoodzkiej produkcji. Mimo wszystko jednak stawiam na komfort a nie wygląd. Moją pociechę właściwie od początku smaruję kosmetykami Musteli, o której to firmie już nie raz wspominałyśmy z Celiną w samych superlatywach. Plażowo? Ekstra dozownik, ekstra konsystencja i ekstra użyteczność*. Doczytajcie tekst do końca bo warto. Obiecuję!
- Foremki
Kto ma dziecko ten wie. Kto nie ma a choć raz był na plaży ten też wie. Łopatka przede wszystkim (żeby wykopać obok koca dół i dokopać się do wody), oprócz tego obowiązkowo wiaderko (żeby wodę w dole uzupełnić o tę nabraną z jeziora) i foremki (żeby robić błotne ciastka).
- Nakrycie głowy
Ten punkt jest właściwie oczywisty i stanowi przypomnienie. Ja do nakrycia głowy dorzucam okulary przeciwsłoneczne oraz patent na dziecięce „nie chce zakładać kapelusza”. Wspólnie z córką kupiłyśmy biały kapelusz na straganie i wybrałyśmy się do pasmanterii. Zgodnie z obietnicą mała wybrała sobie dowolną ozdobę. Pasło na czerwoną kokardę, którą doszyłam do kapelusza. I gotowe. Problem niechęci do nakrycia głowy nie istnieje.
- Czytadełka
Kobiece pismo mam zawsze. Mniej lub bardziej ambitne. Zazwyczaj średnio aktualne, ale jak wiadomo tematy lajfstajlowe się nie przeterminowują. Kiedy moja latorośl buduje zamek z piasku ja jednym okiem przysypiam, drugim odkrywam urok eko-kosmetyków albo zdobywam wiedzę na temat najnowszych trendów w stylizacjach tarasów. Czasem trafi się jakiś ciekawy wywiad, lub tekst, który w ramach small talku cytuje córce. Zdarza mi się jednak mieć chwilę dla siebie i kiedy mała z tatą lepię błotne baby na brzegu zbiornika wodnego, sięgam po książkę. Od kiedy jestem szczęśliwym właścicielem czytnika e-booków problem „co będę miała ochotę poczytać na plaży” nie istnieje, bo mam pakiet na każdą okazję.
- Gierki wszelakie
Zdarza Nam się jechać nad wodę w składzie powiększonym. Wtedy wrzucam do torby którąś z tzw. turystycznych planszówek. Najczęściej Dobble lub Time’s Up, które gorąco polecam. Ostatnio zdarza mi się zabierać memo albo domino, żeby pograć z dzieciakami. Oprócz tego frisbee, dmuchana piłka lub tzw. catch ball. Z pewnością każdy z Was ma jakiś ulubione plażowe grupowe rozrywki. Chętnie przygarnę jakieś pomysły 🙂
- Akcesoria do pływania
Prawdę mówiąc nic nie polecę, bo w tym przypadku wszystko zależy od dziecka. Moje wodę kocha, ale za gadżetami nie przepada. Jedyne więc co zabieramy na plażę to kółko do pływania dla maluchów takich jak ona. Ma wbudowane specjalne „majtaski”. Zdecydowanie polecam rodzicom maluchów. Można wsadzić w nie dziecko i oprzeć się na kółku patrząc na malucha. Śmiało można też bezpiecznie odpłynąć kawałek dalej od brzegu.
- Podstawowy pakiet higieniczny
W nim moje ukochane chusteczki nawilżone, żel antybakteryjny do rąk i woda, żeby obmyć owoce itp. Jeśli jedziemy samochodem, nie przejmuję się apteczką, bo tę mam zawsze w aucie. Czasem jednak pakujemy się ze znajomymi. Wtedy do torby dorzucam kosmetyczkę z podstawowymi środkami higienicznymi. Obowiązkowo kolorowe plastry, środek dezynfekujący, kawałek bandaża, gazę i sól fizjologiczną (piasek w oku, moja trauma).
- Coś na ząb
Specjalnie zostawiłam na koniec, choć wszyscy znamy chyba stare jak świat powiedzonko, że „woda wyciąga”. Rzeczywiście coś w tym jest. Widzę po swoim dziecku, że w pobliżu zbiorników wodnych apetyt jakby większy. Staram się zabierać zawsze coś suchego (wafle ryżowe, herbatniki, paluszki). Mała ma w swoim plecaku specjalne pudełeczko i własne „robaczki”, czyli rodzynki i żurawinę. Do torby wrzucam też owoce, najchętniej jabłka i brzoskwinie, które mogę pokroić na miejscu (tak, zabieram też scyzoryk. Mój prezent na dzień kobiet). Jeśli jednak mam chwilę czasu w domu to przygotowuję arbuza albo melona i zabieram przygotowane bezpośrednio do konsumpcji. W zależności od zapasu czasu przed wyjazdem staram się ogarnąć jakiś uniwersalny zestaw piknikowy. A przynajmniej kanapki dla dziecka ;0
To moja prywatna check lista. Jaka jest Wasza? Co byście dopisały / odrzuciły?
*Razem z Mustela mamy dla Was coś ekstra na plażę. Zdecydowanie do dopisania na powyższą jako uzupełnienie pkt 3 ;0 Rozdamy Wam chętnie czaderski pakiet kosmetyków w super praktycznej kosmetyczce. Foto poniższe jest mojego autorstwa, bo korzystam i szczerze polecam. W zestawach, które mamy dla Was (bardziej ma jednak Mustela, ale my się podpinamy) znajdują się: MLECZKO PRZECIWSŁONECZNE DO TWARZY. Ma świetną konsystencję i super dozownik. Czasem sama smaruję nim nos, żeby się nie spalił ;p A dziecko można śmiało wysmarować na większej powierzchni niż tylko buziak. Do tego WODA OCZYSZCZAJĄCA BEZ SPLUKIWANIA. Przyznaję bez bicia, że podeszłam do niej dość sceptycznie, ale wystarczyła jedna wyprawa nad wodę i zachwyciłam się! To woda micelarna, którą śmialo można obmyć raczki, buzię a nawet pupkę, jeśli ktoś ma na stanie maluszka 😉 A na koniec, żeby zmyć resztki piasku i nawilżyć małe ciałka po całodziennym plażowaniu DELIKATNY ŻEL DO MYCIA. Fajnie się pieni i ma dość gęstą konsystencję, co ułatwia wieczorną kąpiel. Mi przynajmniej. Może być stosowany już od pierwszych dni życia. A co jest najlepsze? Wszystkie mają absolutnie przeboski zapach! I są zapakowane, tak jak wspomniałam, w super fajoskiej kosmetyczce. Idealne do wrzucenia do plażowej torby.
Oddamy Wam trzy. Wystarczy, że w komentarzu pod postem albo na naszym Facebooku lub Instagramie napiszecie jakie trzy gadżety zabralibyście na plażę. ALE UWAGA! Gadżety mają być odjechane, kreatywne, śmieszne, pomysłowe i NIEOCZYWISTE. Oczywiste oczywistości wymieniłam w tekście i nie będą się liczyły :p Powodzenia!
Post powstał w ramach współpracy z Mustela