Ślub, remont, przeprowadzka i inne związkowe katastrofy

Fot. freestocks.org / CC0 licencji
Fot. freestocks.org / CC0 licencji
Fot. freestocks.org / CC0 licencji

Jestem raczej strachliwą osobą, każdy zbliżający się krok milowy w naszym związku budził we mnie pełno obaw. Czy uda nam się przez ponad rok mieszkać razem tylko w jednym, niedużym pokoju? Czy wspólne urządzanie mieszkania nie zmieni się w walkę? Ja lubię styl skandynawski, godzinami oglądałam w Internecie inspiracje i wybierałam każdy detal, M. zawsze marzył o tym, żeby jego mieszkanie przypominało kreatywną graciarnię- głowy manekinów, designerskie figurki, wojskowe skrzynie, reflektory prosto z planu filmowego. Ja lubię biel i szarość, M. zależało na tym, żeby w każdym pokoju był jakiś kolorowy akcent. Różnic było tyle, że wydawało się to nie do ogarnięcia, a jednak…

Wspólne mieszkanie na małej przestrzeni i remont objawiły przede mną ważną życiową prawdę – jeśli naprawdę się kochacie, wszystkie decyzje przychodzą naturalnie. Jeśli potraficie ze sobą rozmawiać i się słuchać, jeśli się szanujecie, to rozwiązanie zawsze się znajdzie. I nie mówię tu o wymuszonym kompromisie, który tak naprawdę nikomu nie pasuje. Oczywiście, mogłam tupnąć nogą i powiedzieć „będzie po mojemu i już”, to samo mógł zrobić M. Czasem nawet mnie kusiło, nie powiem, że nie, ale zaraz potem przychodziła myśl: „Będziemy tam mieszkać razem, nie chcę żeby za każdym razem, wchodząc do łazienki, czuł się niezadowolony. Nie chcę, żeby ciężko zarobione pieniądze, wydał na coś, co mu się nie podoba. To głupie.”. I tak decyzja za decyzją, setki przegadanych godzin, setki pytań: „Co myślisz o tym? A co o tym?” Nie podoba Ci się? Szukamy dalej! Nie podoba mi się? Szukamy dalej!

Remont może być koszmarem, wierzę w to – niedotrzymujący słowa fachowcy, opóźniające się terminy, uszkodzone sprzęty, nadprogramowe wydatki, topniejące fundusze, kurz, pył, problemy techniczne… Ważne jest jednak, żebyście byli w tym razem, a nie stali po dwóch stronach barykady, bo Ty wolisz pudrowy róż, a on uparł się na ciemną zieleń. Jeśli głupi remont jest dla was problemem nie do pokonania oraz powodem do cichych dni i stosowania brudnych gierek, to jak poradzicie sobie z poważniejszymi problemami?

Przed nami planowanie ślubu, mi marzy się rustykalna uroczystość w plenerze nad morzem, M. woli Kościół i dużą salę nad kaszubskim jeziorem. Już się nie boję. Wiem, że gdzieś się w tym wszystkim znajdziemy. Bo przecież…

…jak można kłócić się na poważnie o to, gdzie przysięgniemy sobie miłość? 😉

 

Lulkę, Befkę i Celinę poznałam we wspólnej pracy. Chociaż to znajomość na odległość, bo łączy dzieli nas 358 km i wieczny brak czasu na podróże, to kontakt między nami się nie urwał. Mężatkę, rozwódkę i konkubinę, czasem wspierać będzie Wronka- narzeczona, która swoje życie traktuje jak niekończącą się niespodziankę. Wronka