Czasami przez NIC ludzie nie śpią po nocach

Jakiś czas temu Robert Więckiewicz powiedział w wywiadzie “Nie interesują mnie pozorne relacje, pozór kontaktów i samozachwyt, że jesteśmy en vogue, trendy, w głównym nurcie. Nie jesteśmy. Jesteśmy w dupie. Jeśli pani nie usiądzie i nie będzie mogła porozmawiać ze swoimi bliskimi normalnie, to jest pani w dupie, za przeproszeniem. I siedem tysięcy znajomych na Facebooku nic tu nie pomoże.

Z pozoru w dzień sobie chodzę, chodzę, chodzę – w nocy śpię, śpię, śpię 😉 Pracuję, dokształcam się, wychowuję dziecko, mam dom, rodzinę i garstkę bliskich mi osób. Garstkę, bo ostatnie miesiące wiele zweryfikowały. W krytycznym momencie odczuwałam tak wielką pustkę, że w moim wnętrzu można było wybudować (cytując Różewicza) – jedną katedrę gotycką, dwa domy towarowe, teatr, boisko i zajezdnię tramwajową. To zabawne, jak czasem zupełnie obce, przypadkowe osoby potrafią nas dźwignąć.

Głęboko wierzę, że to jacy jesteśmy jest sumą relacji jakie za sobą mamy. Każdy człowiek – począwszy od matki, a kończąc na szefie – wyposaża nas w pewien bagaż doświadczeń, uczuć, postaw. I niekiedy wprowadza zmiany, które są już nieodwracalne. Jedni przychodzą na chwilę, wywracają wszystko do góry nogami i latami po nich sprzątamy. Inni są asekurancko bierni, ale my sami ładujemy w nich nasze zaangażowanie. Większość towarzyszy nam tylko na danym etapie życia – znajomi z uczelni, koledzy z firmy, ciężarna koleżanka, bo przeżywa to samo. Pojawiają się na chwilę, by potem ustąpić miejsca nowym. Nieliczni pozostają. Żyjemy, kochamy, przyjaźnimy się, często  zbyt mocno, momentami gramy vabank. Ufamy i wierzymy. Bywa, że sami sobie kreujemy wizerunek drugiej osoby, wierzymy w niego i jesteśmy zdziwieni, gdy coś nie gra. Zawsze w końcu nadchodzi czas próby. Niektórych nie umiemy zatrzymać, jeszcze innych zatrzymać nie chcemy. Czasem wsiadamy do pociągu z nadzieją, że ktoś nas na tym peronie zatrzyma. A czasem rezygnujemy właśnie z obawy, że nikt na tym peronie nie będzie czekał.

10527852_677002999059399_12450544178710546_n

Potem spotkamy się i ktoś mówi „zmieniłeś się” – myślę, że to komplement. Bo bez względu na to jak (lepiej/gorzej) to nie stoimy w miejscu.

Na początku sierpnia zrobiło się dość głośno o pewnej Martynie z Warszawy, która postanowiła spotkać się ze swoimi wszystkimi 758 znajomymi z fb. Projekt nosi nazwę „Bliżej” i ma trwać dwa lata. Pomysł zacny, inicjatywa przesympatyczna. Osobiście chciałabym mieć tak dużo wolnego czasu, ale na pewno nie tak wielu znajomych. Ciekawe, czy autorkę pomysłu zadowolą te wszystkie spotkania, trwające nie dłużej niż speed dating, czy nie straci zapału w najbliższych miesiącach i co zrobi potem, gdy cała akcja się skończy, czemu ma to służyć? Znowu ilość, a nie jakość.

Btw. ta dziewczyna zachęciła i  zmobilizowała mnie do czegoś. W związku z nadchodzącym, wolnym od dziecka weekendem postanowiłam odkurzyć jakiś stary, zapomniany kontakt i nieśmiało wystosować zaproszenie na kawę.

A może Ty chcesz się ze mną spotkać?