Jak ograniczyć ojcu kontakty z dzieckiem? Ano łatwo

Processed with VSCOcam with a6 preset

Jakiś czas temu na potrzeby artykułu skontaktowałam się z organizacją, wspierającą pokrzywdzonych ojców a z prośbą o podanie moich namiarów mężczyznom, którzy walczą o kontakty ze swoimi dziećmi i napotykają problemy ze strony wymiaru sprawiedliwości, matek, społeczeństwa i instytucji publicznych. Temat drażliwy, więc spodziewałam się zaledwie kilku, kilkunastu odpowiedzi.

W ciągu 3 dni otrzymałam ponad 700 maili, niemal drugie tyle smsów, a godzin, które przegadałam przez telefon to już nawet nie jestem w stanie zliczyć. Przeczytałam mnóstwo wstrząsających listów i pism do urzędników (w tym do Rzecznika Praw Dziecka, Ministra Sprawiedliwości i Prezydenta RP), obejrzałam różne nagrania i przeanalizowałam setki pozwów. Próśb o pomoc i nagłośnienie sprawy było tak wiele, że poszczególne historie musieliśmy rozdzielić między cały zespół.

W rozmowie niektórzy mężczyźni pytali mnie, dlaczego w ogóle chce mi się tym tematem zajmować. Podczas własnego rozwodu miałam okazję bywać na różnych forach internetowych, poświęconych zaczynaniu od nowa, walce o majątek, o dzieci. Nie dlatego, że ja musiałam o coś walczyć, ale po to, by zorientować się, jak mają inni. Przyznam, że byłam lekko zszokowana. Dla mnie i mojego byłego już męża oczywistym było, że nasz nieudany związek małżeński to jedno, a dziecko to drugie i należało tak sprawy załatwić, by jak najmniej je cokolwiek dotknęło. By miało kontakt z obojgiem rodziców i by oboje mieli wpływ na jego dalszy rozwój. Żadne z nas nic nigdy niczego złego dziecku nie zrobiło, by jedno drugiemu chciało odebrać lub ograniczyć prawa. I o ile w naszym przypadku udało się wypracować całkiem sensowne warunki opieki po rozwodzie, niewielu parom przychodzi to z taką łatwością. Dorośli tak naprawdę tracą na tym jedynie nerwy i kupę pieniędzy. Komu się chce i kogo na to stać, najczęściej daje się wciągnąć lub sam inicjuje sądową batalię. Problem w tym, że jedynymi poszkodowanymi takiej gry są niestety dzieci. Nie ten rodzic, który przegra.

“Rodzice mają prawo i obowiązek kontaktów z dzieckiem. Kontakty te obejmują odwiedziny, korespondencję tradycyjną, elektroniczną itd. To nie tylko przyjemność jak np. wyjście do kina czy na pizzę, ale także obowiązki np. odrabianie lekcji, opieka nad dzieckiem podczas choroby. Dziecko, dla swego prawidłowego rozwoju, powinno mieć zapewniony prawidłowy kontakt z obojgiem rodziców. Dopiero taki kontakt pozwala na przekazanie mu wartości przez każde z rodziców. Alienacja dziecka od jednego z rodziców ma ogromne konsekwencje w życiu dorosłym. Udziału rodzica w wychowaniu dziecka nie da się w żaden sposób zastąpić. Dlatego bardzo ważne dla dziecka jest, aby rodzic wypełniał swój obowiązek oraz korzystał ze swojego prawa do kontaktów z dzieckiem” – mec. Anna Gręda – Adamczyk, adwokat

Zgadzam się ze stwierdzeniem, że kobiecie łatwiej jest nawiązać więź z dzieckiem (choćby z racji samej ciąży i pierwszych tygodni opieki ), ale nie zgodzę się, że to zawsze z matką dzieci powinny zostać po rozstaniu. Znam naprawdę wielu ojców, którzy są w stanie zapewnić więcej miłości i uwagi niż matka. Myślę, że rozstrzyganie o tym jest cholernie trudne i naprawdę najrozsądniejszym pomysłem jest, by to rodzice sami tę kwestię uzgodnili. Tak niestety dzieje się bardzo rzadko i kwestię przyznania opieki traktujemy jako swoisty triumf. Gdzieś w tej walce zapominamy o dziecku.

W mailach od wspomnianych wyżej mężczyzn przeczytałam o tak wielu strasznych zarzutach, o takim naginaniu prawa, o takiej niekompetencji instytucji społecznych, że włos mi się zjeżył na głowie. Oczywiście, na wiele tych historii należy spojrzeć przez pryzmat rozżalenia, gniewu i bezsilności. Jest to przecież głos jednej strony. Patrząc jednak na to, co dzieje się na niektórych forach dla kobiet śmiem twierdzić, że matki są w stanie oskarżyć własnego partnera o molestowanie dziecka, bo „skoro mnie zdradził to popamięta”. Z przerażeniem stwierdzam, że niezwykle łatwo ograniczyć ojcu kontakty, ograniczyć prawa rodzicielskie i zniszczyć życie. Tylko po co?

Na pewno jest sporo złych ojców, których należy od dzieci odseparować. Na pewno też znajdzie się zacne grono kobiet, które po prostu nie powinny matkami zostać. Nic nie jest czarno-białe. Warto jednak zastanowić się, co tak naprawdę będzie dobre dla naszego dziecka. I jak to, co robimy i mówimy, wpływa na jego rozwój. Niech nam ten jad nie zalewa rozumu. Jak podkreśla mec. Anna Gręda – Adamczyk, każde z rodziców ma obowiązek dziecku dostarczać środki utrzymania i wychowania. Rodzice zobowiązani są do ponoszenia po połowie kosztów utrzymania dziecka.

Nie urwałam się z choinki i dobrze wiem, ile kosztuje wychowywanie dziecka. Wiem też, ile kosztuje zaczynanie życia od nowa z nieletnim na utrzymaniu. Ale wiem również, że ojciec dziecka nie płaci na mnie, tylko na dziecko. Fajnie, jakby po rozstaniu rodziców poziom życia dziecka nie uległ zmianie. Ale na Boga – to oboje rodzice są za to odpowiedzialni.  Panowie – płaćcie alimenty. Panie – nie oczekujcie kwot z kosmosu.

Podobno  dzieci słuchają najuważniej wtedy, gdy mówimy nie do nich. Warto o tym pamiętać, idąc na wojnę.