Szpitalny survival, czyli jak przeżyć z dzieckiem hospitalizację?

Niniejszy poradnik dotyczy pobytu w szpitalu z dzieckiem, które:

  1. Jest niemowlakiem i siłą rzeczy wymaga obecności i stałej opieki
  2. Małego dziecka, które teoretycznie mogłoby zostać samo na 5 minut, ale jego płacz, przeplatany z rozpaczliwym MAAMMOOO, usłyszysz z dowolnego miejsca na globie
  3. Ewentualnie starszego osobnika, choć te z reguły potrafią walczyć o swoje, a rodziców zastąpi mu tablet

Choć nie życzymy nikomu, jest więcej niż pewne, że wcześniej czy później wylądujesz z dzieckiem w szpitalu. Niekoniecznie z powodu stanu zagrożenia życia, po prostu wiele chorób dziecięcych wymaga stałej kontroli lekarskiej, podawania dożylnie leków czy szczegółowych badań. Dlatego też w przypadku zapalenia płuc, ucha czy zawrotów głowy spodziewaj się hospitalizacji.

Co zrobić, aby pobyt ten nie skończył się traumą dla Ciebie i dziecka? I czy Ty jako rodzic masz bezpośredni wpływ na życie i zdrowie innych pacjentów?

  1. NIE CZEPIAJ SIĘ O WSZYSTKO

Jeśli jesteś ratownikiem – nie chwal się, pielęgniarki nas nie lubią, a lekarze w dalszym ciągu mają za sanitariuszy. Jeśli jesteś pielęgniarką – zyskujesz 10 pkt. do współczucia, masz plus i właściwie nie musisz już dalej czytać – poradzisz sobie. Jeśli jesteś lekarzem – z całą pewnością nie musisz czytać dalej. Jeśli jednak nie posiadasz żadnego wykształcenia medycznego – dobra wiadomość, na starcie masz łatwiej, bo nie patrzysz wszystkim na ręce z automatu. Staraj się nie ingerować na każdym kroku w procedury  i nie podważaj zbyt ochoczo kompetencji już przy drugiej próbie założenia venflonu. U dzieci jest to naprawdę trudne. Moja rada – bądź bacznym, ale niezauważalnym obserwatorem. Pytaj tak, żeby nie zamęczyć.

  1. ASYSTUJ PRZY ZABIEGACH TYLKO JEŚLI MASZ MOCNE NERWY

Pamiętaj, że masz prawo uczestniczyć przy wszystkich zabiegach, choć w niektórych sytuacjach odradzam. Obecność rodzica czasem jeszcze bardziej rozbija dziecko, niż je uspokaja. Z jego perspektywy dzieje mu się krzywda i w tobie szuka wybawiciela. Patrzenie na cierpienie własnego dziecka pobudza różne instynkty, dlatego reagujemy często nieadekwatnie. Jeśli personel radzi, abyś opuścił pomieszczenie – zrób to. Zapewniam, że nikt tam za ścianą nie obdziera go ze skóry, choć odgłosy na to wskazują. Ja sama nie uczestniczyłam przy zakładaniu mojemu dziecku sondy do żołądka przez nos.

  1. PRZESTRZEGAJ ZASAD

Każdy szpital i oddział mają swój regulamin, postaraj się go przestrzegać. Pozostawienie odzieży wierzchniej w szatni nie ma na celu jedynie zasilenia skarbonki, ale przede wszystkim ochronę pacjentów z obniżoną odpornością czy ranami przed brudem i zarazkami wnoszonymi z zewnątrz. No chyba, że pierzesz swoją kapotę równie często co t-shirt. I don’t think so. Ochraniacze na buty nie dodają klasy, ale również spełniają swoją funkcję.

Po wejściu na salę chorych umyj ręce (tak, od tego są te umywalki przy wejściu wraz z środkami dezynfekującymi), nie siadaj na łóżku, nie rozkładaj na całym stoliczku soków, bananów, obranych pomarańczy i sernika w pojemniczku próżniowym, schowaj to do szafki. Najlepiej nie przynoś prowiantu w ogóle, zanim nie upewnisz się, co chory może a czego nie. W przypadku niemowląt występuje zakaz wnoszenia mleka modyfikowanego w proszku, ze względu na częste i szybko rozprzestrzeniające się zarażenia rotawirusem (mleko w proszku chłonie syf jak gąbka). Jeśli będziesz przestrzegać regulaminu nic złego nie powinno spotkać ciebie i pozostałych.

  1. SPANIE W SZPITALU

Jeśli wydaje Ci się, że przechytrzysz system i w nocy cichaczem położysz się obok dziecka – jesteś w błędzie. Nieoczekiwany nalot z dyżurki spotka Cię w najmniej oczekiwanym momencie. A to leki, a to pomiar temperatury. Jeśli nie rozumiesz dlaczego nie należy siadać/leżeć na łóżkach pacjentów patrz punkt wyżej.

W większości szpitali nie ma łóżek dla rodziców, niektóre dysponują leżakami (liczba ograniczona). Zapytaj czy jest możliwość przyniesienia własnego leżaka/karimaty/koców. Najczęściej nie ma z tym problemu, jednakże w ciągu dnia wszystkie te barłogi muszą być skrzętnie pochowane, aby nie utrudniać dojścia do pacjenta itd. Bez względu na to, jaką opcję wybierzesz – nie ma szans, żebyś się wyspał. Tutaj jedyną opcją jest wymiana rodziców – jedną noc ty, drugą ja.

[W tym momencie sama się zastanawiam po co tak walczą z okryciami wierzchnimi i butami, skoro potem dany rodzic leży pół nocy na podłodze mytej raz na dobę… hmmm]

  1. JEDZ COŚ

Albo chociaż próbuj.  To zdecydowanie zwiększy twoje szanse na przeżycie. Jeśli jesteś tam z niemowlakiem opcja wyjścia poza oddział jest utrudniona, możesz później spotkać się na oddziale ze spojrzeniem mówiącym „wyrodny rodzic”. Ale jeść i wypróżniać się czasem musimy. Prowiant przynoś z domu lub wykorzystuj do pomocy przyjaciół i rodzinę.  Dla osób miłych i towarzyskich lub chociaż sprawiających takie wrażenie proponuję opcję „zostańmy przyjaciółmi” – szybko nawiązujesz nić porozumienia z innym rodzicem i działacie w komitywie. Jeśli się przyłożysz może nawet uda ci się wyskoczyć czasem na papierosa.  Jeśli natomiast urzędujesz w izolatce to jesteś w czarnej…

  1. ZRÓB Z OJCA BOHATERA

Jestem przekonana, że za parę lat zostanie naukowo udowodnione, iż ojciec przy łóżku dziecka to uosobienie Supermena. Nie wiem skąd ten zachwyt, bo w dzisiejszych czasach to normalne. Jednak zmiękcza wiele serc. Jeśli trzeb załatwić jakąś trudną czy niezręczną sprawę z personelem medycznym niech idzie ojciec. Matki najczęściej są odbierane jako rozhisteryzowane wariatki i choćby nie wiem jak merytorycznie i spokojnie rozmawiały „zawsze przesadzają”. Jeśli jednak sprawą zainteresował się sam ojciec i podjął interwencję to żarty się skończyły. Działa zawsze, w każdym temacie. Nie jest wymagany nieprzeciętny wygląd, szczególne umiejętności czy specjalne predyspozycje. Wystarczy ojciec w czystej postaci.

  1. NICZEGO NIE ZATAJAJ

To, co w twoim mniemaniu jest nieistotne, wbrew pozorom może mieć duże znaczenie z perspektywy lekarza. I tu akurat nie ma się co śmiać, tylko trzeba odpowiadać na wszystkie z pozoru bezsensowne pytania. Dobrze, jeśli masz ze sobą całą wcześniejszą dokumentację medyczną dziecka, pamiętasz o alergiach, znasz dokładne nazwy i dawkowanie leków, jakie przyjmuje latorośl. Mów o wszystkich objawach, które Cię niepokoją. O sprawach, które często zaczynamy od słów „może to dziwne, ale…”.

 

Tośmy pożartowali i pośmiali się przez łzy. Prawda jednak jest taka, że znamy nasze reakcje i siebie na tyle, na ile nas sprawdzono. Jako ratownik medyczny wiem, że dzieci są wdzięcznymi, acz wymagającymi pacjentami, a jeszcze więcej empatii wymagają ich rodzice. Jako matka dwuletniego (i hospitalizowanego dwukrotnie w stanie ciężkim w pierwszych 6 miesiącach życia) chłopca dodam, że nie jedząc, nie pijąc i nie myjąc się również przeżyjecie jakoś ten okres.

 

(tekst opublikowano premierowo na: http://kryzysowo.pl/szpitalny-survival-czyli-jak-przezyc-z-dzieckiem-hospitalizacje/ )